Pod parafrazą słów mistrza Jerzego Stuhra „jeździć każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej” podpisać się może każdy kierowca, choć zwykle będzie miał na myśli innych prowadzących i będzie to prawdą, bo każdy inaczej postrzega dobrą jazdę. Ale czy da się scharakteryzować kierowanie pojazdem jako obiektywnie dobre lub złe? Okazuje się, że tak, choć pod pewnymi warunkami.
Ekonomia jazdy
Aby móc zdefiniować czy dany styl jazdy jest zły czy dobry, potrzeba w pierwszej kolejności określić kryterium, kontekst w jakim może być rozpatrywany. Dziś weźmiemy na tapetę ekonomię. Kryterium wszystkim obiektywnie bliskie. Czy jest bowiem jakiś bardziej wymierny wskaźnik wydatków przeznaczanych na samochód? Niezależnie od tego, czy samochód jest prywatny czy służbowy, na końcu i tak przyjdzie ponieść koszt jego eksploatacji. Nawet jeśli ten finansowy nie będzie najbardziej dotkliwy, to czas jaki pojazd spędza w warsztacie już takim jest.
Dynamiczna jazda, czyli jaka?
I można argumentować, że dynamiczna jazda to jedyna recepta na trasie na: zawalidrogi, muchy w smole i niedzielnych kierowców, ale to nieprawda. Dynamiczna jazda nie ma najmniejszego sensu z jednego prostego powodu. O tym, czy jazda jest płynna i dynamiczna decydują pozostali kierowcy na trasie. Bo ekojazda nie oznacza poruszania się w żółwim tempie. To świadomy i odpowiedzialny sposób jazdy, który oszczędza paliwo, części i czas. Tylko samochody poruszające się ze stałą, zbliżoną do siebie prędkością mogą poprawić drożność i płynność ruchu. Systemy w miastach zostały zaprojektowane w ten sposób, aby odcinek od świateł do świateł pokonywany był z jednolitą, dopuszczalną prędkością i przekraczanie jej nie ma najmniejszego uzasadnienia.
Eco – driving to najlepszy wybór!
Wracając do ekonomii, bo to ona jest tym wskaźnikiem, który wyraźnie, dobitnie i z matematyczną precyzją odpowie na pytanie, dlaczego to eco – driving jest najlepszym wyborem. Dla zakończenia tego dość długiego wstępu uznajmy już, że dynamiczna jazda sensu nie ma. Nie wpływa na szybsze dotarcie do celu, nie poprawia płynności przejazdu, ani naszego, ani pozostałych kierowców, a jedyne co może to stanowić zagrożenie. Nawet, jeśli to wszystko uznamy za fakt, to zostaniemy z jednym z ulubionych argumentów miłośników „ciężkiej nogi”, a jest nim „bo ja lubię”. Co jest o tyle ciekawe, że zwykle jest on podbudowany przekonaniem o posiadaniu cech, co najmniej zasługujących na walkę o fotel kierowcy serii F3. Jedyne, co może przemówić do rozsądku, to nieugięte, twarde prawa ekonomii, czyli liczby i konkretne dane, które każdy może samodzielnie sprawdzić.
Podczas każdego gwałtownego startu i hamowania, pokonując dynamicznie zakręty na limitach przyczepności, każdy podzespół pracuje znaczenie ciężej, szybciej się degradując. Klocki hamulcowe ścierają się niemal 2x szybciej, a mowa o kluczowym podzespole, decydującym o naszym bezpieczeństwie, na którym absolutnie nie powinniśmy oszczędzać. Jaki to koszt? Dla przykładu weźmy popularne modele w naszym kraju: VW Passata, Seata Leona i Skodę Fabię – wszystkie w podstawowych wersjach. To ważne, że rozmawiamy o samochodach właśnie tej marki. Zakup Volkswagena już sam w sobie jest ekonomicznym wyborem. A można tylko zyskać stosując zasady eco – driving’u. Volkswagen to marka popularna nie bez powodu. Relatywnie niewielka strata przy odsprzedaży, doskonała dostępność nie tylko autoryzowanych serwisów, ale i części to silne przesłanki przemawiające właśnie za nią. Jednak niezależnie od atrakcyjności zakupu jednego z gamy modeli koncernu, za nieekonomiczny styl jazdy w ostatecznym rachunku możemy słono zapłacić.
Koszt wymiany klocków hamulcowych w złotówkach (komplet):
Skoda Fabia | 267 | |
Seat Leon | 678 | |
Volkswagen Passat | 943 |
Koszt wymiany tarcz hamulcowych w złotówkach:
Skoda Fabia | 589 |
Seat Leon | 1183 |
Volkswagen Passat | 1501 |
A to tylko hamulce! A gdzie pozostałe koszty? Doliczyć należałoby również cenę amortyzatorów, opon i samego paliwa. A co w sytuacji, gdy mamy do czynienia z całą flotą aut? Już sama wymiana hamulców robi wrażenie i nie trzeba się zbytnio wysilać, by wyobrazić sobie koszt całego serwisu dla pojedynczego auta. Te wydatki można zmniejszyć i to niemal dwukrotnie, nie rezygnując przy tym ani z dynamiki poruszania się po drogach, ani z ekonomicznej jazdy. Co czyni zakup modeli koncernu jeszcze lepszą decyzją! Jak to uczynić? Właściwie to trzeba bardzo niewiele. Wytyczne eko – jazdy nie są wyjątkowo restrykcyjne i sprowadzają się w krótkich słowach do „nie szalej”. Wystarczy kierować się zdrowym rozsądkiem i kilkoma regułami, które jak za chwilę zobaczycie, wcale nie są nadmierne uciążliwe.
- Zaplanuj swoją trasę. Zanim wyjedziesz, usiądź spokojnie w domu na dzień lub dwa przed podróżą, ale w godzinach planowanego wyjazdu. Weź do ręki nawigację – świetnie nada się Naviexpert – i sprawdź przebieg trasy, szczególnie zwracając uwagę na korki. Nic tak nie eksploatuje pojazdu i nie marnuje paliwa, jak stanie w korkach.
- Zadbaj o przebieg trasy. Korki to jedno, ale ważne jest też, aby trasa, jeśli nie planujesz wycieczki w nieznane, była możliwie najłatwiejsza.
- Nie unikaj autostrad, szczególnie jeśli dobrze nie znasz dróg lokalnych. Amortyzatory są znacznie droższe niż opłata na bramce. Poza tym, równa droga i stałe tempo odwdzięczą się niskim spalaniem. To spore oszczędności.
- Hamuj silnikiem. To nie tylko mniejsza eksploatacja osprzętu, ale również paliwa.
- Zmieniaj biegi w optymalnym zakresie obrotów, ale też nie unikaj redukcji. Eco – driving to nie tylko powolne tempo, ale przede wszystkim spokojna, odpowiedzialna jazda.
W tym miejscu wypadałoby też wspomnieć o jeździe samochodem z silnikiem wysokoprężnym. W tym przypadku eco – driving choć przez kilkanaście minut należy odłożyć na półkę i jeśli jest ku temu kawałek wolnej przestrzeni, postaraj się wypalić zebrane cząstki z filtra DPF. Twój samochód odwdzięczy się po chwili niskim zużyciem oleju napędowego i wysoką kulturą pracy silnika.
To oczywiście nie są jedyne zasady, to zaledwie podstawy i to nie tyle eco – drivingu, co po prostu drivingu. Szanuj siebie, innych użytkowników drogi i pojazd, który ma Cię dowieźć na miejsce. Planuj, przewiduj i pamiętaj, że szybciej dojedziesz jadąc stałym równym tempem niż ciągle zatrzymując się i ruszając. Nawet jeśli może wydawać się, że jest inaczej – uwierz, nie jest.
Materiał powstał przy współpracy z Arturem Czajką, koordynatorem ds. obsługi serwisowej klientów flotowych Volkswagen.