Spadek popytu na nowe auta szansą dla branży flotowej?

31/03/2023 | Czas czytania6 minuty czytania

Niezbędnik flotowca Spadek popytu na nowe auta szansą dla branży flotowej?

Braki w dostępności nowych aut sprawiły, że rok 2022 był w UE najgorszy pod względem sprzedaży od dwóch dekad. Reakcją dealerów na ograniczoną podaż okazał się wzrost cen, a w ślad za nim spadek popytu ze strony kupujących. Czy malejące zainteresowanie klientów indywidualnych stanie się dla firm szansą na sprawniejszą wymianę floty w 2023 roku?


Według Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) w 2022 roku rynek nowych aut w krajach UE skurczył się o 4,6%, osiągając najniższy poziom sprzedaży od 1993 roku. Jeszcze gorzej było w samej Polsce, gdzie wg SAMAR spadek ten wyniósł 6%, a w przypadku zakupów realizowanych przez firmowe floty aż 9% rok do roku. Główną przyczyną tego faktu były widoczne, szczególnie w pierwszej połowie roku, problemy z łańcuchem dostaw i niedobór kluczowych układów półprzewodnikowych. Sytuację pogorszyły dodatkowo wysokie stopy procentowe i wyczerpane już zapasy magazynowe.

Najbardziej cierpią odbiorcy, producenci mają się dobrze

Na pierwszy rzut oka statystyki z zeszłego roku wydają się dla branży automotive tragiczne. Okazuje się jednak, że nawet pomimo spadku sprzedaży do rekordowo niskiego poziomu, przemysł motoryzacyjny odnotował niebotyczne zyski.

Skoda we współpracy z dostawcami przeniosła część swojej ukraińskiej produkcji komponentów do czeskiej fabryki w Mladá Boleslav. Dzięki temu, pomimo wyzwań związanych z ograniczeniami w łańcuchu dostaw i wojną na Ukrainie w 2022 roku firma zwiększyła swoje globalne przychody aż o 19%.

Jak to możliwe, że zyski producentów rosną pomimo rekordowo niskiej sprzedaży? To efekt odbicia popytu stłumionego w czasach pandemii oraz jednoczesnego spadku podaży. Nałożenie się tych dwóch trendów pozwoliło producentom samochodów drastycznie podnieść ceny. Podobnie jak w państwach EU sytuacja wygląda również na rynku amerykańskim, gdzie konsumenci płacą dziś za samochody około 20% więcej niż w roku 2019.

Wygląda więc na to, że przemysł motoryzacyjny wkroczył w nową erę: mniejszy wybór, wyższe ceny i większe marże.

Sprzedawcy na obecną sytuację rynkową nie mogą narzekać. Za to odbiorcy, szczególnie hurtowi, tacy jak firmowe floty – wprost przeciwnie. Ich pole manewru w 2022 r. wyraźnie się skurczyło. Muszą godzić się na znacznie mniej korzystne warunki niż dotychczas, otrzymując w zamian uboższą, okrojoną ofertę.

Co gorsza, jak twierdzi Gerry Keaney, dyrektor generalny Brytyjskiego Stowarzyszenia Wynajmu i Leasingu Pojazdów (BVRLA) “firmy leasingowe często nie są w stanie podać swoim klientom dokładnych kosztów aut przed ich dostarczeniem”. To w niektórych przypadkach oznacza konieczność zamawiania pojazdów, bez wiedzy ile będą tak naprawdę kosztować. W minionym roku przyczyną tego stanu rzeczy był nie tylko rosnący popyt, ale także szybki wzrost stóp procentowych w wielu krajach.

Ale to nie koniec patologii. – Brak ochrony cenowej ze strony producentów pojazdów potęgowany jest przez wydłużające się terminy dostaw – dodaje szef BVRLA. Bywa także, że stare zamówienia, uzgodnione przed wprowadzeniem podwyżki cen, są opóźniane lub anulowane, a dostarczane są pojazdy zamówione po podwyżce.

Jak ze spadkiem produkcji aut poradziły sobie floty?

Pierwszą reakcją firmowych flot było wydłużenie średniego czasu użytkowania pojazdów. Wg raportów “Barometr flotowy” firmy Arval średni wiek firmowego auta w Polsce wydłużył się z ok. 58 miesięcy w roku 2021, do 78 miesięcy w roku 2022.

Wraz ze starzejącym się parkiem maszynowym ważnym czynnikiem stał się sposób eksploatacji pojazdów. Wiele organizacji posiadających duże floty wykorzystuje harmonogramy amortyzacji i wydatków na konserwację, aby obliczyć, kiedy eksploatacja starego samochodu będzie kosztować więcej niż zakup nowego. To formuła pracy w oparciu o całkowity koszt posiadania (TCO). Mając świadomość rosnących kosztów eksploatacji, oraz braku możliwości płynnej wymiany floty, aż 4 na 10 firm przebadanych przez autorów “Barometru flotowego” wykorzystywało w 2022 systemy telematyczne. Jednym z głównych powodów ich wdrożenia była chęć obniżenia kosztów obsługi floty oraz poprawy efektywności wykorzystania pojazdów.

Gdy największym problemem odbiorców stał się długi czas oczekiwania na wyprodukowanie i dostawę zamówionych aut, firmowym flotom przyszły z pomocą także auta przedkontraktowe.

To rozwiązanie awaryjne oferowane najczęściej przez dealerów specjalizujących się w wynajmie długoterminowym. Polega na wypożyczeniu tymczasowego pojazdu na okres kilku do kilkunastu miesięcy, do czasu odbioru tego docelowego. W połowie 2021 roku z samochodów przedkontraktowych korzystało już aż 33 procent klientów polskiej platformy Carsmile. Dla porównania przed pandemią był to mniej niż co dziesiąty użytkownik. Samochody przedkontraktowe nie rozwiązują jednak obecnego w 2023 roku problemu gwałtownie rosnących cen.

Spadek popytu szansą na powrót do normalnych zakupów?

Rosnące stopy procentowe, inflacja i potencjalna recesja prędzej czy później musiały sprawić, że ceny znajdą się poza zasięgiem większości potencjalnych odbiorców, co skutecznie ograniczy popyt. Na dokładnie taki scenariusz wskazują najnowsze dane z rynku.

Analitycy firmy Carsmile po zbadaniu oferty kilkudziesięciu dealerów oszacowali, że w Polsce liczba nowych aut dostępnych od ręki wzrosła w pierwszym kwartale 2023 ponad dwukrotnie. Obecnie jest to ok 1700 pojazdów, a jeszcze w grudniu 2022 w tej samej puli było ich tylko 750. – To pojazdy w gotowych konfiguracjach, które albo już stoją na placach dilerskich, albo niebawem zostaną dostarczone do Polski – tłumaczy Mateusz Zawadzki, zastępca kierownika działu zamówień Carsmile. Konsekwencją spadającej liczby zamówień są więc nie tylko krótsze czasy oczekiwania – w ostatnim czasie fabryki wręcz nadrabiają zaległości.

Ten trend dotyczy nie tylko naszego rodzimego rynku, za oceanem na podobną skalę był on widoczny już w roku ubiegłym. Jak donosi Kelley Blue Book, firma zajmująca się wyceną pojazdów i badaniami motoryzacyjnymi “dealerzy nowych samochodów w USA zakończyli listopad 2022 r. z około 1,64 miliona samochodów w swoich zapasach. Jeszcze w lipcu mieli ich na stanie zaledwie milion”.

– Widząc spadek zamówień, a jednocześnie dość silne oczekiwanie ze strony klientów, że auto będzie dostępne od ręki, dealerzy po prostu zamawiają samochody, które dobrze im się sprzedają, aby móc zaoferować nabywcy relatywnie szybki termin odbioru – wyjaśnia wiceprezes Carsmile Michał Knitter. – Spadek popytu obejmuje w szczególności auta z przedziału cenowego 100-250 tys. zł, reprezentujące szeroko pojęty środek rynku – dodaje.

To dobre wieści dla nabywców flotowych, szczególnie tych którzy przykładają mniejszą wagę do wyposażenia i bogatej konfiguracji aut. Trend spadkowy dotyczący popularności aut ze średniej półki w dłuższym terminie może oznaczać nie tylko wzrost dostępności tańszych, wciąż utrzymujących popularność modeli, ale również spadek ich cen.

Zgodnie z przewidywaniami analityków J.P Morgan czynnikiem wspierającym ten kierunek może być spodziewana w dalszej części 2023 roku obniżka cen surowców takich jak kauczuk syntetyczny, stal walcowana i stal nierdzewna. Według ważonego indeksu towarów używanych do produkcji samochodów opracowanego przez JP Morgan Research, koszty wspomnianych surowców mogą być w 2023 roku średnio o 24% niższe w porównaniu z rokiem 2022.

Jak to przełoży się na ostateczne ceny nowych pojazdów? Analitycy JP Morgan twierdzą, że mogą one spaść w 2023 roku nawet o 5 procent.